Dlaczego ludzie do siebie wracają?
Samą mnie to zastanawia, jak to jest i od czego to zależy. Są pary, które funkcjonują jak włoskie małżeństwa, rzucające talerzami, rozstające się i schodzące w namiętnym pocałunku. Ale zazwyczaj codzienne życie sprawia, że po prostu się od siebie oddalamy, wypala się uczucie, słabną emocje i pewnego dnia, któraś ze stron decyduje się zakończyć relację.
Uważam, że nad każdym związkiem trzeba pracować, to przecież nie wygląda tak, że budzisz się rano i stwierdzasz, że nie kochasz swojego męża. A nawet jeśli tak się dzieje, to wpływ na takie stwierdzenie, ma zapewne wiele wydarzeń, wiele dni, wiele (albo właśnie brak) rozmów. Obudzenie się i stwierdzenie że już nic nie czuje się do partnera nie powinno w takim razie zaskoczyć.
Ostatnio czytałam na różnych blogach wiele mądrości, typu „masz jedno życie, co będziesz się umartwiać. Działaj, a jeśli nie jesteś szczęśliwa, to odejdź. Nie bądź masochistką”. I ok, ja też tak uważam, ale dopiero po zrobieniu absolutnie wszystkiego, aby związek uratować. A jeśli się nie da, to po prostu rzeczywiście żyć dalej, ale już samej…
Co się jednak dzieje z ludźmi po rozstaniu?
Niewielka garstka czuje ulgę i się cieszy z wolności, ale zdecydowana większość ma poczucie porażki. Zastanawia się co poszło nie tak. Co zawiodło (chyba to już jest trochę za późno na takie analizy, nieprawdaż?). Dużo osób odczuwa fizyczne objawy rozstania: nie śpi, płacze, nie potrafi się skupić, odczuwa bóle brzucha, ma odruchy wymiotne, nie jest w stanie jeść. Ewidentnie cierpi.
Zwłaszcza osoby, które zostały opuszczone są w trudnej sytuacji, bo muszą się nauczyć żyć na nowo, odzwyczaić się od dotyku, od zapachu ciała partnera. Dużo osób nie potrafi się pogodzić z decyzją drugiej strony. /Przeczytaj o tym dlaczego kobiety nie odchodzą od mężów KLIK/
Wszystko zależy od powodów, powrót po zdradzie
Jeśli się rozstaliście, bo ktoś kogoś zdradził, to naprawdę muszą być mocne argumenty, żeby wrócić do niewiernej osoby. Ja sobie tego nie wyobrażam, chociaż nigdy w takiej sytuacji nie byłam, więc trudno mi się wypowiadać. Ale w tym momencie mam zbyt małą wyobraźnię, żeby znaleźć argumenty „za” powrotem.
Drzazgi z serca zdradzonej osoby chyba nie da się tak łatwo wyciągnąć. Pewnie będzie nieufna w każdej, nawet niewinnej sytuacji. Jeśli zdecyduje się dać drugą szansę, to pewnie ze względu na dobro dzieci, może kwestie majątkowe (bardziej w kontekście niemożności utrzymania się), albo zdradzający partner tak długo będzie prosił o wybaczenie, aż się doprosi. /Przeczytaj jak zebrać dowody i udowodnić zdradę KLIK/
Nie wiem co gorsze; żyć samej, czy żyć w ciągłym strachu że sytuacja się powtórzy?
Rozstanie i powrót w niezgodności charakterów
Mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają. Ja się z tym kompletnie nie zgadzam (mogę, prawda?). Jeśli nie ma wspólnego mianownika w kontekście wyznawanych wartości, opinii, czy zainteresowań to nie wróżę takiemu związku powodzenia. Fajnie że jest chemia, fajnie że jest namiętność, ale to wszystko weźmie w łeb jak tylko pojawią się zwykłe życiowe problemy. I wcale nie chodzi o to, że obydwie osoby powinny kochać piłkę nożną, albo disco polo. Bo jak nie, to nie mają szans. Mają! Chodzi np. o wiarę. Widziałam już sytuacje w których rodziło się dziecko i nagle (ni stąd, ni zowąd, a jakże) pojawiały się rozbieżności w decyzji czy dziecko ochrzcić. Byłam też świadkiem rozpadu małżeństwa, kiedy po dwóch latach żona oświadczyła, że robi karierę i nie planuje zachodzić w ciążę.
Dołącz do naszej zamkniętej grupy dla fajnych kobiet /KLIKNIJ żeby dołączyć/
W końcu rozbieżności są tak duże, że ludzie się mijają w każdej kwestii. Trudno żyć, kiedy o wszystko trzeba walczyć i się wykłócać.
Czy powrót do siebie ma sens? Zawsze ma sens, o ile dwie strony chcą się spotkać w połowie drogi. Ja polecam terapię dla par, która tak naprawdę pomoże odpowiedzieć sobie na pytanie, czy uczucie jest tak silne, że jesteśmy w stanie iść na kompromis dla partnera w fundamentalnych dla niej/niego sprawach. Że jesteśmy w stanie odpuścić, bo zależy na czymś parterowi, ale jednocześnie sami nie ponosimy straty. Bo to też nie chodzi o to, żeby się poświęcać.
Facet, którego nie ma – czy warto do siebie wrócić?
Oczywiście to dotyczy w równym stopniu kobiet, jak i mężczyzn. Czasami nie widzi się świata poza pracą. Jest ważna bo daje satysfakcję i dobre zarobki. Zajmuje większą część dnia, zostaje się po godzinach, aby skończyć jakiś projekt, a do domu wraca na oparach. Człowiek jest tak bardzo zmęczony, że w grę nie wchodzą żadne wyjścia, spotkania ze znajomymi, zabawy z dziećmi, nie wspominając o seksie, który jest jak wizja przerzucenia tony węgla.
Jak w takiej sytuacji czuje się partner/ka? No słabo… Jeśli pracuje, to wraca do pustego domu, sama zajmuje się wszystkim, czekając na powrót drugiej połowy, która zmęczona je obiad i idzie spać. Ja zdaję sobie sprawę, że czasami taka praca to po prostu konieczność, aby się utrzymać. Jeśli tak jest i nie ma możliwości zmiany pracy, to ja rozumiem wyrozumiałość partnera. Ale czasami to po prostu praca jest priorytetem, sukcesy rodzą sukcesy, fajnie błyszczeć, fajnie być docenianym, nie można żyć bez pracy. I to się kochani powinno leczyć. Pracoholizm jest chorobą!
Czy warto się zejść po rozstaniu z pracoholikiem? Tylko wtedy jeśli taka osoba pójdzie na terapię i udowodni że potrafi wyczuć balans między życiem prywatnym a zawodowym. Bo w innej sytuacji nic się nie zmieni, a parter cały czas będzie czuł się samotny i sfrustrowany.
Podobno gorszy od pracoholika jest tylko mężczyzna uzależniony od gier komputerowych…
Powroty z wielkiej miłości
Kiedy zapytałam moje koleżanki dlaczego wróciły do swoich mężów/partnerów, lub zgodziły się na ich powrót, to odpowiedź była zawsze podobna: bo go kocham, bo nie wyobrażam sobie życia bez niego, bo wolę jego niż od nowa kogoś poznawać i nie mieć pewności czy kogoś spotkam.
Dwie pierwsze odpowiedzi w mojej opinii są w porządku, miłość ma wielką siłę i wielką moc wybaczenia. Ludzie dla miłości są skłonni wiele zrobić, nawet sami z siebie się zmienić (dla siebie, dla wyższych celów, a nie dlatego że ktoś tego oczekuje. Po prostu zmiana sprawia, że zyskuje się coś bardziej wartościowego, nawet jeśli to wymaga wielkiej pracy nad sobą).
Wracam i przyjmuję partnera, bo boję się samotności…
Trzecia odpowiedź nie wynika z chęci ratowania związku, tylko z lęku przed samotnością. To tak jakby powiedzieć: jestem nieszczęśliwa, nie podoba mi się w tej relacji, ale w niej będę bo boję się nieznanego, boję się co ludzie powiedzą, boję się że nikt już mnie nie pokocha.
Poczucie własnej wartości kształtujemy już w dzieciństwie, a właściwie jest rolą naszych rodziców, aby było ono wysokie, a przynajmniej wystarczające, tak aby postrzegać się przez pryzmat własnych osiągnięć, a nie tego czy jesteśmy w związku, czy też nie. Niestety różnie z tym bywa.
A w mojej opinii kompletnie nikt nie zwraca w dzisiejszych czasach już na to uwagi, kto z kim jest i dlaczego. Odchodząc ze związku który nie rokuje dajesz sobie szansę i swojemu partnerowi na ponowne ułożenie sobie życia. Trzymając się kurczowo relacji zabierasz sobie tę możliwość.
Jeśli były rozmowy, była terapia dla par, była walka o związek i dalej stoicie w miejscu to najwyższa pora, żeby nie tylko się rozstać, ale i do siebie nie wrócić więcej.
Jak sobie poradzić po rozstaniu?
To nie jest proste i nigdy nie będzie. Najlepszym rozwiązaniem jest zainwestowanie w dobrego psychologa, który pozwoli się pogodzić ze stratą i pokazać nowe możliwości. Sprawić, że otworzysz się na świat i przestaniesz żyć przeszłością. Że pozamykasz przeszłość i nie będziesz żywiła się nadzieją na powrót do relacji, która nie daje ci szczęścia.
Trwanie w poczuciu, że nie wszystko jeszcze stracone jest dobre podczas pierwszego kryzysu, kiedy sobie uzmysławiasz, że bardzo ci jednak na partnerze zależy i chcesz walczyć. Wmawianie sobie, że do siebie wrócicie, kiedy nie ma ku temu przesłanek będzie cię niszczyło. Takie stany czasami potrafią trwać kilka lat.
Kiedy do siebie wrócić?
Kiedy oboje się kochacie, kiedy macie wspólne marzenia, kiedy coś się sypie, ale wynika to z zewnętrznych czynników, typu wymagająca praca, nieprzespane noce, skupienie się tylko na dziecku, zamiast na potrzebach partnera. Zawsze wtedy kiedy wszystko da się jeszcze naprawić. Trzeba walczyć, ale przede wszystkim rozmawiać i mówić o swoich oczekiwaniach.
Kiedy do siebie nie wracać?
- Wtedy kiedy nadszarpnięte zostało poczucie zaufania i wiesz że nie jesteś w stanie tego przezwyciężyć.
- Kiedy w związku pojawia się kłamstwo, zdrada i agresja. W przypadku agresji w ogóle nie ma o czym mówić, trzeba uciekać!
- Kiedy wiesz, że nie dojdziesz do porozumienia w fundamentalnych kwestiach, typu posiadanie dzieci.
- Kiedy bycie w związku jest dla ciebie frustrujące, a nie ma szans żeby partner kiedykolwiek zweryfikował swoje zachowanie.
- Wtedy kiedy to ty wiesz się nie zmienisz, a swoim zachowaniem unieszczęśliwiasz partnera.
- Z poczucia obowiązku, dla dobra osób trzecich (bo masz tylko jedno życie i nic już nie da się uratować). Z litości…
Podziel się swoją historią lub opinią w komentarz, jeśli chcesz coś dodać.
Dziewczyny, jeśli uważacie że ten wpis komuś może pomóc, wesprzeć, pokazać że inni „też tak mają” to wrzućcie ten wpis na swoją tablicę, udostępnijcie, puście w świat. /KLIK/ Dziekuję <3