Kiedyś usłyszałam, że brak miłości do męża, to nie jest wystarczający argument, żeby od niego odejść. Nie pije, nie bije, zajmuje się dziećmi, zatem czego chcieć więcej? – Miłości? – zapytałam. No coś ty – usłyszałam – każda miłość kiedyś się wypali, a chyba nikt nie chciałby zostać rozwódką z dziećmi i zrobić sobie w życiu bałagan.
Serio? Naprawdę? Jak można funkcjonować obok nawet najlepszego człowieka, do którego nic się nie czuje i udawać że wszystko jest w porządku?
Oszukujesz nie tylko siebie
Ale przede wszystkim męża/partnera. Być może on nie wie, że nie jest kochany. Żyje w przeświadczeniu, że ma super rodzinę i kochającą żonę. A może jest mu tak samo wszystko jedno? Czytałyście wpis o bylejakim życiu? /KLIK/ Często jest tak, że zapominamy jak to kiedyś było i przyjmujemy nasze życie bez jakiejkolwiek refleksji. Moja koleżanka, która żaliła się na męża, ostatecznie skwitowała, że „inne mają gorzej”.
Jak działa taka rodzina bez miłości?
Generalnie trzeba rozważyć kilka kwestii. Pierwsza jest taka, że żyjąc w takiej stagnacji przekreślasz swoje szanse na szczęście, oraz szanse na szczęście swojego partnera. Życie mamy tylko jedno. Nie chcesz już nigdy spotkać kogoś, kto przewróci ci życie do góry nogami i sprawi że będziesz chodziła kilka centymetrów nad ziemią?
Dołącz do naszej zamkniętej grupy dla fajnych kobiet /KLIKNIJ żeby dołączyć/
Jak to jest zmuszać się codziennie do rozmowy z kimś, kto zapewne zaczął cię już irytować i złościć? Pewnie nie zdajesz sobie sprawy, że tak naprawdę złościsz się na siebie. Partner zachowuje się jak zwykle; przytula, zagaduje, dotyka – a ty sztywniejesz, bo przytulanie się do kogoś kogo nie kochasz odbierasz jak atak. Na samą myśl robi ci się słabo. I co wtedy? Udajesz? Uśmiechasz się czule, tylko po to żeby uśmiech spełzł ci z twarzy jak tylko on się odwróci?
Czujesz obrzydzenie, tylko pytanie do kogo bardziej? Do męża, czy do samej siebie?
A seks? Jak to jest sypiać z obcym człowiekiem?
Obowiązki małżeńskie są, jakie są. Seks należy raczej do tych najprzyjemniejszych „obowiązków”. Z ukochaną osobą, z wielką chęcią buduje się w ten sposób bliskość. Jeśli związek ma się utrzymać, to wieczny ból głowy raczej nie przejdzie. Prowokowanie sprzeczek przed pójściem spać też nie będzie działało na dłuższą metę.
Zmuszanie się do seksu to olbrzymia krzywda, którą możesz zrobić samej sobie. Dla mnie podpada to pod autoagresję. Prędzej czy później przestaniecie w ogóle ze sobą sypiać, chociaż bardziej prawdopodobne że któreś z was zacznie sypiać z kimś innym… Czytałaś wpis o zdradzie? /KLIK/
7 powodów dla których musisz zostać z mężem, mimo że już go nie kochasz
Z powodów, które dostałam w odpowiedzi na zapytanie na jednej z grup dowiedziałam się, że:
- Finanse: jako rodzina macie wysoki standard życia, a główną osobą odpowiedzialną za utrzymanie rodziny jest mąż, którego pensja jest kilkukrotnie wyższa. Alimenty nie pokryłyby sposobu życia.
- Opinia publiczna: możesz się rozwieść, kiedy mąż jest przemocowcem, a nawet powinnaś. Możesz się rozwieść jak mąż cię zdradza. Ba! Nawet jeśli ty spotkasz nową miłość. Ale nie możesz się rozwieść, kiedy po prostu się odkochasz. Nikt nie rozumie takich fanaberii. Odejść od męża, nie mając innego w zanadrzu? Prawie jak z pracą; nie rzucisz starej, jak nie masz nagranej nowej…
- Wiara: obiecywałaś przed bogiem, że będziecie ze sobą na dobre i na złe. Rozwód to grzech.
- Rodzina: rozwód to przyznanie się do porażki, najbliżsi mogą tego nie zrozumieć. Mamy, babcie i ciotki będą zdruzgotane. Jednym słowem wstyd na całą wieś…, nawet jeśli mieszkasz w wielkim mieście.
- Dzieci: tkwienie w związku/małżeństwie ze względu na dzieci to chyba najgłupszy argument jaki usłyszałam. Naprawdę myślisz, że dzieci nie widzą, że między rodzicami coś nie gra? Że warczą na siebie, że mama prowokuje kłótnie, że się nie dotykają, nie ma miedzy nimi czułości, nie spędzają razem czasu? Serio taki model rodziny chcesz przekazać swoim dzieciom?
- Strach: lęk przed działaniem, lęk przed samotnością, lęk przed nowościami. Boisz się żyć? Okopałaś się w swojskim nieszczęściu i oswoiłaś ze świadomością że nie musisz wcale mieć lepszego życia, bo to co masz jest ok. A może myślisz, jak moja koleżanka, że skoro inni mają gorzej to znaczy że ty masz lepiej?
- Krzywda: boisz się, że swoją decyzją skrzywdzisz dzieci, męża, rodzinę. Ale zupełnie nie widzisz, że nie robiąc nic, najbardziej krzywdzisz samą siebie. Kto ci wmówił, że nie zasługujesz na to co najlepsze i musisz się godzić z tym co masz, przyjmując razy z pochyloną głową?
Skąd wiesz, że nie kochasz męża?
…przecież w każdym związku zdarzają się kryzysy. Może teraz akurat jest kryzys po roku, trzech, albo po siedmiu latach? Może wystarczy poczekać i samo minie. Problem w tym, że nie robiąc z tym nic, będzie coraz gorzej. Naprawdę polecam ci jeszcze raz wpis o bylejakości życia /KLIK/.
To co możesz zrobić dla siebie, męża, rodziny to wybrać się z mężem na terapię. Terapia pozwoli ci odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ratować wasz związek i jest to po prostu kryzys, czy jednak należy rozstać się w zgodzie i ułożyć sobie życie na nowo.
Czekaj, wróć!
Najpierw porozmawiaj szczerze ze swoim mężem. Usiądźcie i porozmawiajcie o swoich oczekiwaniach. Że nie jest już tak jak dawniej, że może potrzebujecie czasu żeby odpowiedzieć sobie na kilka fundamentalnych pytań o wartość waszej relacji. Weź pod uwagę, że mąż może być w ciężkim szoku, więc postaraj się wzbić na wyżyny dyplomacji.
Jeśli kiedyś naprawdę wiele dla siebie znaczyliście, to nie wahajcie się iść na terapię małżeńską. Ona naprawdę działa. Pozwoli wam znaleźć wspólny mianownik, albo po prostu odnaleźć siebie na nowo. Jeśli macie do siebie jakieś żale, to zostaną one wypowiedziane w bezpiecznej atmosferze, a psycholog pomoże wam rozwiązać problemy. Wskaże kierunek, zada pytania których sami boicie się sobie zadać. Pozwoli pozamykać pewne sprawy.
I opcje są dwie; albo dojdziecie do wniosku że nie możecie żyć bez siebie i odkopiecie miłość do siebie, albo okaże się że wasz czas dobiegł końca i dla waszego dobra powinniście pójść własną drogą.
Cokolwiek by się nie okazało wyjdzie wam to tylko na plus. Najgorsze to być bierną osobą, która akceptuje to że do końca życia będzie tkwiła w relacji, która ją unieszczęśliwia.
Masz tylko jedno życie i to co z nim zrobisz zależy tylko i wyłącznie od ciebie! Wiesz?
Jeśli podoba Ci się wpis to zapraszamy na facebook /KLIK/ i Instagram /KLIK/