awantura w przychodni

O tym jak dwie mamy w przychodni prawie się pobiły… Zobacz o co!

Taki Lajf

Czasami człowiek nie musi iść do kina, żeby zobaczyć trzymające w napięciu sceny. Wystarczy pójść do przychodni. Żeby nie było przychodni bardzo prywatnej. Zazwyczaj są rozdzielone strefy dla dzieci zdrowych i chorych. Wiadomo. Ale niestety punkt pobrań, jest na tym samym poziomie, co gabinety dla reszty chorych pacjentów, małych i dużych.

No i przy punkcie pobrań czekała mama z maluchem na szczepienie. Jeśli szczepionka, to dziecko musiało być zdrowe. Obok do pediatry czekała mama z  trzylatkiem, który na pierwszy rzut oka na jego zielone gluty, był dla odmiany bardzo chory.

Ja od razu wstałam z krzesła i poszłam na drugi koniec korytarza, rezerwując sobie uprzednio kolejkę. Niestety jest tak, że wystarczy jak chore dziecko na mnie tylko spojrzy, to ja od razu trzy dni później mam wszystkie możliwe zmutowane wirusy szalejące w swoim organizmie.

Co się stało w przychodni?

No więc ja sobie wstałam, ale mama z dzieckiem do szczepienia siedziała dalej. Dzieci jak to dzieci. Patrzyły się na siebie, uśmiechały się, to młodsze zaczęło machać i gaworzyć. Starszak zaczął podchodzić nieśmiało coraz bliżej. Mama siedząca zaczęła się nerwowo rozglądać i widziałam, że bije się z myślami, czy wstać (dziecko niechodzące, wózka nie miała, a obok tłumy do pobrań) czy trzymać miejsce.

No i stało się! Chłopiec podszedł, mama się rozejrzała szerzej i głośno powiedziała „czy może ktoś zabrać to dziecko”?

Pani 1: ale co pani dziecko przeszkadza?

Mama 1: no przeszkadza, bo jest chore, a ja idę ze swoim na szczepienie!

Jak prawidłowo zareagować?

Podeszła mama chorego chłopca, wzięła go za rękę i odeszła. Ale młody zaczął się wyrywać i krzyczeć. Czymś go tam zajęła i wydawałoby się, że sytuacja jest opanowana. Jednak za minutę chłopiec znowu zaczął podchodzić, zaczął wyciągać kubeczki z dystrybutora z wodą. Znowu podeszła mama,  wzięła te kubeczki i wsadziła z powrotem do tej tuby obok.

Mama 1: no chyba pani żartuje. Proszę wyrzucić te kubki, przecież syn dotykał je swoimi rękami, którymi przed chwilą wycierał sobie smarki!

Mama 2: no niech już pani nie przesadza, naprawdę… to tylko dziecko.

Mama 1: zaraz wszyscy będziemy chorzy, dziwne że pani tego nie wie.

Scena mrożąca krew w żyłach

I nastąpiło apogeum, bo chłopiec tak spektakularnie kichnął, że prawdopodobnie oczyścił sobie zatoki i miał w garści medal na najdalszy odrzut zawartości nosa.

Towarzystwo na korytarzu zamarło, zwłaszcza to obdarowane niespodziewanie zielonym glutem. I teraz wyobraźcie to sobie w zwolnionym tempie: mama młodszego wstaje i myślałam że rzuci się albo na dziecko, albo na jego mamę. Na szczęście zatrzymała się jakieś 5 centymetrów od twarzy kobiety i zaczęła krzyczeć.

Dołącz do naszej zamkniętej grupy dla kobiet /KLIKNIJ żeby dołączyć/

A krzyczała bardzo kreatywnie i używając dużo inwektyw. Jeśli jesteś mamą, to wiesz że swojego dziecka broni się jak niepodległości, natomiast warto to robić na jakimś poziomie. Obie mamy nie pokazały klasy. Jedna atakowała, a druga się broniła również w niewybredny sposób.

Kto miał rację w tym sporze?

I teraz pomijając warstwę emocji, po której stronie byście stanęły? Ja świetnie rozumiem, że szczepienia są stresującym momentem dla mamy i dziecka. Mając żłobek  spotykam się z praktyką, że często chorujące maluszki, przed terminem szczepienia nie przychodzą do placówki na przykład przez tydzień, żeby mieć pewność że będzie zdrowe. A że po zastrzyku może pojawić się temperatura, to lepiej nie zastanawiać się czy to infekcja, czy reakcja na szczepionkę.

Rozumiem też, że czasami trudno opanować chorego, marudnego trzylatka, który musi siedzieć w nudnej przychodni, zamiast w domu pełnym zabawek. Ale to rolą rodzica jest dopełnić wszelkich starań, żeby jego dziecko nie uprzykrzało życia innym, zwłaszcza jeśli może jednym kichnięciem pozarażać kilkadziesiąt osób. Ja po tej przygodzie, wiem że nie będę już używać kubeczków z dystrybutorów, bo do tej pory mam przed oczami, jak mama chusteczkami nawilżającymi ściera z podłogi i nie tylko, zawartość nosa synka. Z drugiej strony nasze dwulatki wiedzą już, że jak się kaszle, albo kicha to zasłania się buzię ręką, chociaż oczywiście wszystko może się zdarzyć.

A może to wina przychodni, bo szczepienia powinny być w tej samej strefie co „dzieci zdrowe”?

Przeczytaj wpis: O macaniu przez dziecko bułek w sklepie i jak powinna zachować się mama /KLIK/

Bardzo jestem ciekawa waszego zdania i tego jak byście zareagowały, będąc na miejscu obu mam.

Jeśli podoba Ci się wpis to zapraszam na facebook /KLIK/ lub instagram /KLIK/

Dziewczyny, jeśli uważacie że ten wpis komuś może pomóc, wesprzeć, pokazać że inni „też tak mają” to wrzućcie ten wpis na swoją tablicę, udostępnijcie, puście w świat. Dziekuję <3