Mój syn bawi się lalkami, moja córka uwielbia autka – dlaczego rodzice się martwią?

Macierzyństwo

 

W mojej pracy zdarzało mi się być świadkiem zakłopotania na twarzach rodziców, gdy  przychodząc po dziecko do przedszkola i otwierając drzwi sali widzą, że synek z radością pcha przed sobą wózek z lalką, bądź misiem. Ten niepozorny widok potrafi często spędzić im sen z powiek i prowokuje rozmowy dotyczące tych „dziwnych” dla rodziców zachowań.

Dziecko odkrywa płeć

Tymczasem w wieku żłobkowym, przedszkolnym i wczesnoszkolnym, dzieci lubią bawić się przeważnie tymi samymi zabawkami niezależnie od płci. Chłopcy dosłownie rzucają się na wózek z lalkami dlatego, że nie mają go wśród swoich zabawek w domu. Dziewczynki potrafią wyrywać innym samochodziki z tego samego powodu. Zabawka budzi ciekawość bo jest nowa, nieznana. Nieznane są dzieciom doznania i doświadczenia zabawy tym typem zabawki. A dzieci przecież łakną nowości i świeżych doznań. Po zaspokojeniu swojej ciekawości wiele dzieci wybiera jednak te zabawki, które dyktuje wczytywany im od urodzenia przez otoczenie stereotyp.

Dlatego w przeważającej większości przypadków już w wieku czterech, pięciu lat, jeśli chłopcy biją się o wózki i nimi bawią, robią to w sposób typowo chłopięcy  – np. urządzają nimi wyścigi, a lalki służą im często do rzutów do celu.

Stereotypy dotyczące płci dziecka

Bo jakżeby inaczej. Oto rodzi się chłopiec. Od pierwszych chwil mieszka w pomalowanym na niebiesko pokoju, jego pościel zdobią samochodziki, misie – niebieskie, granatowe bądź w innym „męskim” kolorze. Na pierwsze urodziny dostaje wielką ciężarówkę, klocki, potem pierwszy pistolet, robota, helikopter. Tata na swoje podobieństwo uczy malca kopać piłkę, tarza się z nim po trawie, czy dywanie…

Rodzi się dziewczynka i wzrasta w otoczeniu słodkich pudrowo różowych barw, koronek, falbanek, barwnych kucyków. Od chwili pojawienia się na świecie dostaje słodkie misie, różnych rozmiarów lale i akcesoria do nich. W szafie królują sukieneczki którym trudno się oprzeć. Mama maluje jej paznokcie, zaplata włosy, pozwala popsikać perfumami…Nikt nie zastanawia się co by wybrało jego dziecko gdyby tylko mogło…

Zastanówmy się czy to naprawdę źle, że dzieci interesują się zabawkami dedykowanymi płci przeciwnej?

Która z nas kobiet w wieku dorosłym, nie chciałaby mieć męża wrażliwego, umiejącego troskliwie zająć się małym dzieckiem?  Jak wiemy trening czyni mistrza, więc czemu mały chłopiec nie mógłby  ćwiczyć swojej wrażliwości jeśli chce? Dlaczego  nie mógłby przewijać i usypiać lali? Podobno zdolności empatyczne zdobywa się w pierwszych latach życia. Potem trudno człowiekowi je u siebie wykształcić.

Troskliwy chłopiec = troskliwy tata

W dzisiejszych czasach coraz więcej tatusiów wybiera urlop tacierzyński. Dobrze by było gdyby mężczyźni potrafili zająć się dzieckiem równie troskliwie co większość kobiet, a nie tylko znać się na samochodach  i wynikach ligi piłki nożnej.

Uważam, że w obliczu zmieniającego się świata powinniśmy pozwalać dzieciom na różnorodne zabawy i doświadczenia. Nie ma w tym nic złego. Ba! Uważam że to w pełni naturalne. W końcu my dorośli coraz bardziej odchodzimy od stereotypu płci i nie robimy tego na siłę tylko dzieje się to w naturalny sposób.

Idąc tym tropem powinniśmy zauważyć, że to niesprawiedliwe, że dorośli jeśli chcą mogą brać udział w równouprawnieniu: kobiety wykonują męskie zawody, a mężczyźni wchodzą w role kiedyś zarezerwowane tylko dla pań – a dzieciom tego zabraniamy. Nie dopatrujmy się w zwykłych zabawach czegoś niestosownego. Dziećmi kieruje wrodzona niespożyta ciekawość świata. Chcą go poznawać i doświadczać najpełniej jak się da. Nie tylko poprzez obserwację jak bawią się inne dzieci. Chcą tego doświadczyć na własnej skórze.

A oto kilka przykładów z przedszkola:

Kiedyś dziewczynki umówiły się, że każda przyjdzie w spódniczce i będą się bawić w księżniczki. Jednak lepsza okazała się zabawa w wirowanie i sprawdzanie która spódniczka najlepiej się kręci. Chłopcy obserwowali koleżanki z boku i nosami na kwintę, aż w końcu jeden powiedział że to strasznie niesprawiedliwe, że oni tak nie mogą.   Dziewczynkom zrobiło się ich żal i pozwoliły im ubrać na chwilę spódniczki żeby chłopcy mogli sprawdzić jak to jest tak się kręcić i czuć ruch materiału, słyszeć jego szelest. Samo wirowanie – bez spódniczki –  nie było by już takie fajne i nie miałoby celu.

Chłopcy szybko zaspokoili swoją ciekawość, uznali że to nudne i odeszli do swoich zajęć.

Czasem obserwuję swojego dziesięcioletniego letniego syna, jak ściąga z najwyższej półki zakurzone miśki. Już, już mam zacząć gderać czy nie jest za stary na zabawę misiami, ale powstrzymuję się i obserwuję. A on rozkłada je na podłodze i gra z nimi w „pokera”, lub strąca je jak kręgle! Z nudów bo jest jedynakiem.

Motywów zachowań może być wiele. Czasem warto poobserwować i zastanowić się czy zabawa nie jest tylko i wyłącznie zabawą i czy to my dorośli nie przyprawiamy jej rogów.

——————————————————–
Autor:  Małgorzata Kalinowska – Sokół
Pedagog
——————————————————–

Jeśli podoba Ci się wpis, polub go lub skomentuj na fb klikając /TUTAJ/
Śledź nas na Instagramie, klikając /TUTAJ/