Pomysły na oszczędzanie

Pomysły na oszczędzanie – 7 złotych rad na ograniczenie wydatków /część I/

Macierzyństwo

Oszczędzanie to temat rzeka. Każdy z nas ma swoje patenty i jakby je zebrać razem to pewnie powstałaby lista na kilkanaście stron. Podczas ostatnich rozmów ze znajomymi i w odpowiedziach na grupie Malinowych Kobiet /KLIKNIJ żeby dołączyć/ poznałam kilka nowych sposobów i postanowiłam je pogrupować.

Dlaczego? Bo część osób ma problem z tym, żeby dotrwać do pierwszego, a część chce na coś po prostu odłożyć, ale robi niekontrolowane zakupy i bez sensu wydaje pieniądze. Dzisiaj pierwsza część, ogólna – dla obu grup.

Podobno dla rodziców pierwszą i niepodważalną zasadą jest nie zabierać dzieci na zakupy i od razu jest szybciej i o 20% taniej. Sami oceńcie ile w tym jest prawdy. Ale wielokrotnie widziałam, ze żeby szybciej wydostać się ze sklepu, rodzice zgadzają się na wszystko co dziecko wkłada do wózka, żeby tylko nie dostało histerii przy odmowie.

No dobrze, to jedziemy z tym koksem…

O tym, że na zakupy powinniśmy chodzić z kartką wszyscy wiedzą, ale co wpisać na tę listę nie zawsze wiadomo, więc zacznę od planowania.

Jak oszczędzać na stałych produktach? Kupuj podczas promocji w większych ilościach

Przede wszystkim ustal co jest zawsze u was wykorzystywane. Jeśli wiesz, że pijecie jeden rodzaj kawy i będziecie ją pić dzisiaj, za miesiąc i za rok to kiedy zobaczysz promocję to nie wahaj się kupić np. 4 opakowań. Jeśli kawa kosztuje 15 zł, a w promocji 3 zł mniej, to już jesteś 12 zł do przodu. I jeśli weźmiesz 5 opakowanie, to tak jakbyś miała je gratis.

Wszystkie stałe produkty, które mają długie terminy przydatności jak kasze, makarony i herbaty możesz śmiało kupować. Ja tak kupuję na palety mleko kokosowe, które w mojej kuchni jest wykorzystywane non stop. Na dwóch paletkach, które kupiłam podczas promocji zaoszczędziłam 36 zł.

To samo dotyczy chemii gospodarczej. Kupuję 5 litrowe opakowania płynu do podłóg, mydła w płynie, czy duże ilości papieru toaletowego.

Wiem, że wydaje ci się teraz że to będzie spory wydatek, ale zaręczam ci że zobaczysz oszczędności w portfelu w drugim i kolejnych miesiącach. Sklepy mają obowiązek podawać ceny jednostkowe, więc wiesz że 1 litr płynu do naczyń kosztuje np. 10 zł, a 3 litrowe opakowanie już 8 zł za litr. To samo jest z tabletkami do zmywarki. Ja kupuję tylko te poniżej 50 groszy.

Jak oszczędzać na jedzeniu poza domem? Rób kanapki do pracy, do szkoły. Nie kupuj kawy na mieście

Oczywista oczywistość? Dla mnie już tak, ale nie korci cię żeby kupować sobie pyszną kawkę w papierowym kubku z modnym napisem? Kiedy pracowałam w korporacji, codziennie przychodził Pan Kanapka. Cena jednej to około 10 zł. Jeśli chciałam jakiś lunch to musiałam dodać kolejne 15 zł. W końcu w czasie ośmiu godzin pracy coś jeść trzeba. Łatwo policzyć ile to mogło miesięcznie kosztować.

W dobie, kiedy w Internecie można znaleźć sto pomysłów na lunchboxy i są one zdrowe, pożywne i o wiele tańsze, nie widzę powodów aby kupować masowo robione gotowce. A jak masz potrzebę picia kawy w drodze do pracy, to kup sobie kubek termiczny, w którym przygotujesz taką kawę jaką najbardziej lubisz.

Tak samo wygląda kwestia z posiłkami dla dzieci. Kolorowe pudełeczka, butelki z bohaterami powinny zrobić całą robotę. A w środku pełnoziarniste bułeczki, owoce, warzywa.

Jak oszczędzać na przejazdach?

Najlepiej mieszkać koło pracy, a przedszkole i żłobek mieć obok domu, ale nie zawsze jest tak idealnie. Bilety miesięczne w zależności od taryfy i miasta kosztują około 100 – 200 zł, ale wiadomo… mając dzieci trudno dojazdy ogarnąć komunikacją miejską. Jeśli rozwozi się autem rano i przywozi wieczorem całą rodzinę, to benzyna kosztuje nieporównywalnie więcej.

Pomysł, który się sprawdza to wspólne przejazdy. Jeśli z jednej okolicy do pracy czy szkoły jedzie kilka osób to umawiajcie się, że w konkretne dni tygodnia będziecie kierowcami. Jeśli dzieci z osiedla uczęszczają do jednej placówki, to dając sobie upoważnienia możecie je odbierać naprzemiennie. Zaoszczędzicie nie tylko pieniądze, ale i czas…

Jak oszczędzać na opłatach?

Przede wszystkim zastanów się z czego nie korzystasz. Masz kablówkę za stówkę, ale nie masz czasu na oglądanie telewizji? Zrezygnuj. Masz hiperszybkie łącze, ale jedyne do czego je wykorzystujesz to czytanie maili i Pudelka? Może tańszy abonament za 30 zł wystarczy w zupełności?

Powymieniaj żarówki na energooszczędne, wybieraj robienie prania i zmywanie w czasie kiedy zaczyna się taryfa nocna, a prąd jest tańszy. Przykręcaj grzejniki, kiedy wychodzisz z domu. Nie muszą być wtedy rozkręcone na piątkę. Bierz prysznic, zamiast codziennie kąpać się w wannie. Oraz coś o czym się nie pamięta – wyłączaj wszystko z prądu kiedy wychodzisz. Czuwanie urządzeń naprawdę generuje koszty. Nie wspominając o różnych spadkach i wzrostach napięcia, które mogą prowadzić do pożaru.

Czytaj, wypożyczaj ale nie kupuj

Zdecydowanie jestem za wspieraniem czytelnictwa w Polsce, bo statystyki są zatrważające. Oczywiście część rzeczy można przeczytać w Internecie i sama lubię sobie zrobić prasówkę przed wstaniem z łóżka, bo subskrybuję serwisy informacyjne. Ale jestem też uzależniona od czytania książek. Takich zdecydowanie papierowych. Lubię prawdziwe książki. Czytam średnio jedną książkę na dwa tygodnie. Gdybym chciała je kupować to miesięcznie wydawałabym około 100 zł. Zamiast tego regularnie odwiedzam biblioteki.

Świetny pomysł mieli moi rodzice, którzy z kolei nie wyobrażają sobie dnia bez gazety, plus prenumerują różne czasopisma. Dogadali się z sąsiadami, którzy mają podobne upodobania i kupują na zmianę. Jeden tydzień jedni, jedni tydzień drudzy. Koszty spadły o połowę.

Rzuć palenie i ogranicz alkohol

Prawie wszystko jest dla ludzi, ale jakoś kompletnie nie mogę zrozumieć dlaczego ktoś świadomie miałby się truć i jeszcze wydawać na to majątek. Nie wspomnę o majątku na potencjalne leczenie chorób wywołanych przez wdychanie dymu do płuc. Sama nie palę, ale wiadomo – stojąc przy kasie widzi się ceny paczki papierosów. Jeśli są ludzie palący paczkę dziennie, to muszą być strasznie bogaci. Mnie nie byłoby na to stać. Serio. 500 zł miesięcznie odłożone do słoika daje 6000 zł rocznie. Całkiem niezłe wakacje pod palmami.

Co do alkoholu, to właściwie piję go tylko do posiłków i to lampkę, dwie. Zazwyczaj jest to wino na mieście do jakiegoś bardziej wyrafinowanego posiłku niż domowy schabowy. Ale gdybym miała ochotę na winny wieczór ze znajomymi i miała w planach oszczędzanie to zaprosiłabym ich do siebie. Poprawcie mnie jeśli się mylę bo nigdy nie robiłam takich eksperymentów, ale na oko wydaje mi się że z jednej butelki można rozlać do 6 kieliszków. Zakładając że butelka kosztuje 30 zł, jeden kieliszek to pięć złotych. W lokalu jeden kieliszek zaczyna się od 10 złotych, a zazwyczaj kosztuje 12- 15 zł.

Zbieraj paragony, zapisuj wydatki

Ja tak robię od roku. Moje paragony wiszą sobie beztrosko na lodówce, a na koniec miesiąca wpisuję je w arkusz Excela. Zaznaczam kolorami kategorię: koszty stałe, jedzenie, leki, benzyna, wyjścia na miasto, ubrania, kosmetyki. Na początku robiłam to, żeby zobaczyć na co wydaję najwięcej. Dzięki temu mogłam skorygować chociażby wydatki na przyjemności. Spędzając dzień poza domem, jedząc, pijąc i przemieszczając się można wydać małą fortunę. Tak samo wygląda kwestia poruszania się autem i płacenia nie tylko za paliwo, ale i za parkingi w ciągu dnia. Teraz przesiadam się na metro zawsze kiedy umawiam się ze znajomymi w centrum. Powiem tylko tyle, że wiedząc gdzie wydaję najwięcej ograniczyłam wydatki o prawie 25%. Polecam zapisywanie.

No dobrze to na dzisiaj tyle. W następnych wpisach podam sprawdzone przeze mnie patenty na oszczędzanie na konkretny cel. Gdzie można urwać i jak narzucić sobie reżim zakupowy. A w trzeciej części podam sposoby na oszczędzanie w sytuacji kiedy nie przelewa się w domu i trzeba zaciskać pasa.

Zachęcam do polubienia mojego facebooka /KLIK/ oraz instagrama /KLIK/ – wtedy będziesz na bieżąco. Zapraszam Cię też do mojej malinowej grupy dla fajnych kobiet /KLIK/