postanowienia noworoczne

Nie robię postanowień noworocznych, Ty też nie rób!

Taki Lajf

Jestem pewna, daję sobie obciąć rękę, że zaraz po Świętach będą setki artykułów o tym jakie kto ma postanowienia noworoczne, miliony podsumowań co się komu udało w 2018, oraz wyciąganie wniosków na kolejny rok. Omijam tego typu wpisy bardzo szerokim łukiem. Nie mogę przebrnąć zazwyczaj przez pierwszy akapit.

Tak sobie myślę, że wszystko co sobie tam zazwyczaj ludzie wpisują, to są pobożne życzenia, a nie prawdziwe plany. Zapytałam paru koleżanek jakie mają przykładowe postanowienia noworoczne i czy jakieś udało im się kiedykolwiek zrealizować. I wszystkie obśmiały się jak norki.

Postanowienie: w przyszłym roku będę ćwiczyć

Ja na przykład przez 10 lat postanawiałam sobie, że będę ćwiczyć. I przez 10 lat nie zrobiłam dwóch przysiadów pod rząd, chyba że coś akurat wypadło mi z ręki ( 2 razy…), a niedawno biegłam pierwszy raz od 20 lat… na lotnisku i to tylko dlatego, że miałam 11 minut do zamknięcia bramek i wizja że będę tam nocować dodała mi turbo energii. Cóż to był za bieg… prawie umarłam, ale najważniejsze że dobiegłam. Liczy się efekt.

I co? Obudziłam się pewnego dnia rano i zaparłam się i ćwiczę. Pół godziny dziennie. Od miesiąca. Po prostu do tego dojrzałam. Nie potrzebowałam żadnych postanowień. Czy robię to z przyjemnością? A w życiu! ale na szczęście jestem rozsądna i wiem że mój kręgosłup kiedyś mi podziękuje.

Postanowienie: zrobię sobie detoks cukrowy

Ja akurat nie miałam takich pomysłów. Nie miałam też wiedzy że cukier jest w prawie każdym produkcie który jemy. Natomiast często widzę jakieś wyzwania cukrowe, gdzie ktoś przez np. miesiąc ma nie jeść słodyczy. Ale serio? Miesiąc? Albo odstaw zupełnie, albo jak nie podchodzisz do tego poważnie to daj sobie spokój, bo i tak nie wytrzymasz i rzucisz się na pierwszą drożdżówkę z kruszonką.

Wszystko dzieje się po coś. Ja odstawiłam nie tylko cukier, ale i wszystkie produkty, które go zawierają, po tym jak dowiedziałam się że mam Insulinooporność /KLIKNIJ bo pewnie też to masz/. I naprawdę nie umarłam, nie cierpiałam z tego powodu (no może trochę jak się okazało że muszę jeść pełnoziarniste pieczywo, którego szczerze nienawidzę).

Dołącz do naszej zamkniętej grupy dla fajnych kobiet /KLIKNIJ żeby dołączyć/

Czy doszłoby do tego, gdybym sobie to tak po prostu postanowiła? No nie! Bo po co? Jeśli jedzenie czekolady sprawia mi przyjemność, to czemu mam na boga jej nie jeść. Ale jestem pewna, że jakby zawisła nad tobą wizja cukrzycy, to wyrzuciłabyś z domu wszystkie słodkie produkty.

Postanowienie: schudnę!

Tak, akurat… Jakbyś chciała schudnąć to nie potrzebowałabyś zacząć myśleć o tym w grudniu, żeby zapomnieć już drugiego stycznia. Masz jakiś problem ze swoją wagą to musisz przedsięwziąć jakieś kroki; dieta, ruch, regularność. Po prostu. Jeśli musisz to wpisywać w postanowienia, to znaczy że nie masz najmniejszej motywacji. I choćbyś przepisała to na kartce sto razy, to nic w tym kierunku nie zrobisz. Ale niech tylko mąż raz się obróci na ulicy za jakąś szczupłą kobietą, a zostaniesz rezydentką klubu fitness. Tak byłoby, prawda?

Jedyne słuszne postanowienie

Coś co wprowadziłam do swojego życia to zasadę, żeby nie robić nic wbrew sobie. Te rzeczy, które muszę robić to robię, czy mi się to podoba czy nie. Ponad dwa lata temu MUSIAŁAM zmienić swoją dietę, a teraz MUSZĘ wzmacniać mięśnie i ćwiczyć. Nikt mi łaski nie robi. Mogę tego nie robić i ponieść prędzej czy później konsekwencje.

Bardzo ważny wpis o tym jak robić sobie dobrze jest TUTAJ 

Postanawiam sobie robić same przyjemne rzeczy

To co można sobie postanowić, ma być wyłącznie czymś miłym. Ja na przykład postanowiłam sobie, że moim pleasure day będzie czwartek i w tym dniu będę pracować poza domem w ulubionej kawiarni, spotykać się ze znajomymi w fajnych okolicznościach przyrody, chodzić na długie spacery czy odwiedzać muzea i galerie.

Tak, tak… wiem… większość osób w czwartki pracuje na etacie, ale twoim czwartkiem może być sobota, a nawet jedno popołudnie po pracy, kiedy obowiązki domowe przejmie mąż, a ty będziesz się SPAmować u kosmetyczki i robić sobie dobrze na różne sposoby.

Ooo! Wpadłam na pomysł na super postanowienie

I teraz jak napisałam powyższy akapit, to wiesz, zrób sobie postanowienie noworoczne. Niech ono brzmi chociaż tak:

  • raz dziennie wygospodaruję 15 minut tylko dla siebie, sam na sam ze sobą, bez męża, dzieci, psa, kota ( a teraz wymyśl co możesz zrobić z taką ilością czasu, która teraz wydaje ci się niemożliwa do zrobienia i jeszcze żeby to było przyjemne. Może ploteczki z koleżanką, jeden rozdział książki, albo ciekawe czasopismo?)
  • raz w tygodniu zrobię dla siebie coś miłego i dobrego. Może to będzie pyszna kawa na mieście, jakieś zdrowe danie w restauracji, a może nowy przepis. Fajnie pójść na basen, albo do sauny. Dobrze brzmi romantyczny wieczór z mężem.

Nierealne postanowienia noworoczne to zło

Głównie dlatego, że już składając sobie zazwyczaj jakieś postanowienie, czy przyrzeczenie wiemy że tego nie zrobimy. Przypuszczamy że skoro nie musimy to prędzej czy później „zapomnimy” o nim. A potem pod koniec roku zaglądamy do słoika, kalendarza, czy innego miejsca gdzie sobie je zapisaliśmy i widzimy że ani jedna rzecz nie została zrealizowana i dopada nas frustracja.

Wychodzi na to, że jesteśmy tak beznadziejne że nawet nie mogłyśmy się zmobilizować do 15 minut ćwiczeń dziennie, a przecież mogłybyśmy nosić w grudniu rozmiar 38 zamiast 42 i wbić się w tę kieckę, która jest teraz na wyprzedaży.

Zatem darujcie sobie postanowienia noworoczne, bo jak będziecie chciały coś zrobić to po prostu zrobicie. I nie stresujcie się, tylko wejdźcie w Święta i ten Nowy Rok z postanowieniem „zero postanowień, same przyjemności”.

Dziewczyny, jeśli uważacie że ten wpis komuś może pomóc, wesprzeć, pokazać że inni „też tak mają” to wrzućcie ten wpis na swoją tablicę, udostępnijcie, puście w świat. /KLIK/ Dziekuję <3