Ostatnio dużo się dyskutuje, kto jest najważniejszy w rodzinie, w której pojawia się dziecko. Kto powinien się nim zajmować, jakie potrzeby ma maluszek, oraz na co może pozwolić sobie mama. Czy może dalej się realizować? Czy może gdzieś wyjechać, zostawiając dziecko tacie? Co z tą potrzebą bliskości niemowlęcia, która staje się koronnym argumentem, oraz chętnie przytaczanym poczuciem porzucenia?
O swojej historii, w drodze do samorealizacji opowie pierwsza w Polsce licencjonowana Style Coach – Justyna Krawczyk, którą zaprosiłam do wpisu gościnnego. Mam nadzieję, że czytając tę szczerą opowieść, zrozumiesz że ty jesteś tak samo ważna jak cała reszta. Zapraszam na wpis.
Szczęśliwa, ale niezadowolona. Jak to możliwe?
Pamiętam ten dzień, kiedy zadzwoniła do mnie przyjaciółka. To był w przeddzień planowanych narodzin mojej córeczki. Powiedziała, że teraz wszystko się zmieni. Teraz najważniejsza, wyjątkowa i wspaniała stanie się moja córka, a ja sama dla siebie przestanę się liczyć.
Pomyślałam, że to mnie nie dotyczy. Przecież ja będę i nadal będę dla wielu osób ważna. A przede wszystkim nie zapomnę o sobie. Stało się zupełnie inaczej. Od momentu narodzin mojego dziecka zeszłam na dalszy plan. Nie tylko sama nie potrafiłam myśleć o sobie i swoich potrzebach, ale też dla innych przestałam być ważna. Słyszałam, że teraz ważne jest tylko dziecko, a to co ja mam w głowie to głupoty. Pasje, marzenia… jakie ty możesz mieć marzenia? Masz dziecko i właśnie spełniło się twoje największe marzenie, więc skończ z tym, usłyszałam.
To twoje życie i masz prawo je przeżyć jak chcesz
Wróciłam po urlopie macierzyńskim do pracy. Z bólem brzucha i koszmarnym stresem. Nie chciałam tam wracać. Nie lubiłam swojej pracy, miejsca w którym pracowałam ani ludzi. Byłam szczęśliwa ale niezadowolona. Miałam wszystko. Kochającego męża, dziecko, dom, pracę. Wszystko. A jednak nie byłam zadowolona. Czułam, że z poczucia obowiązku nie powinnam robić kolejnej rewolucji, tylko myśleć o dziecku, o innych.
Dołącz do naszej zamkniętej grupy dla fajnych kobiet /KLIKNIJ żeby dołączyć/
To wszystko jednak było silniejsze ode mnie. To znaczy w pewnym momencie. Stał za mną mąż i moja frustracja. Rzuciłam się na głęboką wodę i z pracy w korporacji przeszłam pod wielki znak zapytania. Swoja własna firma, o której prowadzeniu nie miałam zielonego pojęcia. Zostałam Osobistą Stylistką i zaczęłam ubierać kobiety. Potem resztkę oszczędności wydałam na szkołę w Londynie.
Zamiast zajmować się dzieckiem postawiłam na siebie i stałam się Style Coachem. Oczywiście nadal opiekowałam się nim, ale są tacy którzy uważają, że tego się nie da połączyć. Nie można myśleć o siebie. Przecież jestem przede wszystkim i tylko matką. Ale dosyć już o innych. Wreszcie zaczęłam słuchać siebie. Byłam wreszcie szczęśliwa i zadowolona, choć początki nie były łatwe. Były bardzo trudne.
Ty jesteś najważniejsza
Postanowiłam jednak słuchać siebie i tego, co podpowiada mi nie rozum a serce. Serce już wiedziało od dawna, co jest do zmiany, ale rozum wiedział lepiej. I straszył, wrzucał w poczucie powinności i pisał fatalne scenariusze. Film grozy widziałam codziennie na swoim suficie leżąc wieczorem w łóżku, gdy zadawałam sobie sprawę z tego, co zrobiłam. Jednak szczęście i satysfakcja z tego, co robiłam była silniejsza.
Szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko
Od kiedy zaczęłam swoje zmiany moja córeczka zaczęła lepiej spać. Stała się spokojniejsza. Takie to banalne, a jakie prawdziwe. Kiedy mama jest spokojna i szczęśliwa, to dziecko też. Choćby z tego powodu warto było to wszystko zrobić. Zalet jest oczywiście dużo więcej. Najważniejsze jest to, że to ja postanowiłam zmienić swoje życie na lepsze. Mimo strachu i poczucia powinności. Za każdym razem, gdy coś szło nie tak (a działo się tak tysiące razy) zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam, wątpiłam w siebie i myślałam, że to może inni wiedzieli lepiej, co mam robić.
Dlaczego chcę coś zmienić?
Prawda jest jednak taka, że to my wiemy najlepiej, co jest dla nas najlepsze. Wtedy gdy podejmujemy decyzję o zmianie, warto zadać sobie piękne i ważne pytanie. Dlaczego to robię. Czy robię to ze strachu, czy z miłości?
Gdy patrzę na to wszystko z perspektywy czasu, to myślę, że w moich działaniach i decyzjach było mnóstwo strachu. Gdybym jednak postanowiła zostać w korporacji, zrobiłabym to wyłącznie ze strachu. Ze strachu przed nowym, że sobie nie poradzę, że powinnam tam zostać, mimo, że nie lubię, to płacą itd.
Podejmując decyzję, że chcę stworzyć własną firmę, że chcę zacząć robić to, o czym marzę, czułam miłość ale strach też. Bo co będzie, jeśli mi się nie uda. Jednak w tym wyborze była miłość. Mieszana ze strachem, ale była. Tak jest często ale to dobry początek, bo po sześciu latach pracy i robienia tego, co kocham, strachu już nie ma. Jest za to ogromna radość, satysfakcja, dowody na to, że warto robić to, co się kocha. Warto ryzykować, warto stawiać na siebie.
Dziecko jest gościem w naszym domu
Niedawno przeczytałam te słowa. Były dla mnie uderzające. Nie ma w nich nic negatywnego, a cała prawda, której długo nie chciałam, nie umiałam dostrzec. Myślałam, że dziecko jest moje, a ja w pełni powinnam mu się poświęcić. Jednak moja córeczka „jest gościem w moim domu”. Mam ją wychować i przygotować do życia. Pokazać wartości, co jest dobre, a co złe. I samą sobą, bo wcale nie muszę tego mówić. Sama sobą pokazuję, a to jest dla mnie podwójną motywacją. Pokazuję czy zostaję tam, gdzie nie chcę z poczucia rozsądku i strachu, czy jednak biorę życie w swoje ręce i mimo, że jest nie raz bardzo ciężko, to stawiam na siebie, ryzykuję i robię z życiu piękne rzeczy.
Na koniec Kochana chcę ci powiedzieć coś ważnego. Nie zamierzam cię oceniać. Nikt nie powinien cię oceniać. To twoje życie i tylko ty możesz decydować o sobie. Tylko ty możesz stanąć ze sobą twarzą w twarz i porozmawiać. O tym jak jest, a jak chcesz żeby było. I podjąć decyzję o tym, co chcesz robić i jak chcesz żyć.
Dziewczyny, jeśli uważacie że ten wpis komuś może pomóc, wesprzeć, pokazać że inni „też tak mają” to wrzućcie ten wpis na swoją tablicę, udostępnijcie, puście w świat. /KLIK/ Dziekuję <3
_________________
Autorka tekstu: Justyna Krawczyk, pierwsza w Polsce licencjonowana Style Coach, osobista stylistka i life coach w jednym. Absolwentka Style Coaching Institute w Londynie. Właścicielka marki Jak Być Szczęśliwą Kobietą /KLIK/oraz New Style Academy (Szkoła Stylistek) /KLIK/