Trudna sprawa z tymi ojcami. Są – jest dobrze, nie ma – nie dobrze, są, ale tak jakby ich nie było – też źle. Z niewiadomych przyczyn pokutuje przeświadczenie, że tata to taki „gorszy” rodzic. Nie mów, że nie. Sądy przyznają zazwyczaj opiekę mamom, mamy uważają że tata nic nie potrafi zrobić dobrze, a często i gęsto ojcowie na tym korzystają ile wlezie. I wychodzą z założenia, że Dzień Ojca jest raz w roku.
Na mamowych forach co i rusz pojawiają się głosy, że ojciec nic w domu nie robi, nie opiekuje się dzieckiem, nie uczestniczy w obowiązkach domowych „bo jest zmęczony pracą”, a matki heroski nie dosyć, że pracują, to jeszcze piorą, sprzątają, gotują, oraz oczywiście zajmują się dziećmi. Wiadomo.
Wszystko winą teściowych!
I teraz próbując poszukać przyczyny, można oczywiście zrzucić winę na teściowe, które to źle wychowały syna. To całkiem prawdopodobne. Ale z założenia małżeństwo polega na partnerstwie, więc zakładając że mąż jest zdrowym na ciele i umyśle rozumnym człowiekiem, to chyba łatwo przeprowadzić podział obowiązków? Czyż nie?
Dołącz do naszej zamkniętej grupy dla mam /KLIKNIJ żeby dołączyć/
Zamiast obstawiać złe wychowanie, bardziej prawdopodobne jest powielanie wzorców i przyzwyczajenie partnera do tego, że nic nie musi.
O dobrych ojcach i mężach na forach nie słychać, zatem jeśli Twój mąż i ojciec Twoich dzieci jest najlepszy na świecie, nie musisz czytać dalej. Ale jeśli czujesz, że wpis może dotyczyć Ciebie to dokończ artykuł.
Być dobrą synową, czyli przez żołądek do serca
Teściowa hołubiła synka? Zapewne chciałaś się jej przypodobać i również tak jak ona gotowałaś super obiadki i podtykałaś mu pod nos co lepsze kąski. Mąż prawie zabił się obieraczką do warzyw, „chcąc” Ci pomóc, więc uznałaś że wszystko zrobisz sama i pozwolisz mu wyłącznie delektować się potrawą? No to teraz wiesz, że to jednak Twoja wina, że mąż Ci nie pomaga. Uwierz, że jakbyś zniknęła razem z teściową, to potrafiłby zrobić ucztę z czterech dań i nie stracić przy tym życia.
Pranie robi się samo…
Jeśli tak myśli Twój mąż, to też jest to Twoja wina. Skoro tyle czasu go wyręczałaś, to on wszedł w nawyk, że czyste ciuchy przynoszą krasnoludki, a Ty że z pewnością jest daltonistą i wrzuci do pralki czerwone z białymi.
No i dochodzimy do sedna, czyli do dziecka
Nagle w Waszym domu pojawia się dziecko. Oby tylko mąż zdawał sobie sprawę, z tego że to jego sprawka, a nie że przyniósł je bocian. Wtedy jest szansa że weźmie za nie odpowiedzialność.
I załóżmy że chce. Skręcił łóżeczko, pomalował ściany, przykręcił lampkę w kształcie gwiazdki, przywiózł Was z porodówki i … bardzo często na tym jego rola się kończy. I to też jest Twoja wina, droga mamo. Nagle okazuje się, że wszystko wiesz najlepiej… Najlepiej kąpiesz dziecko, najlepiej je przewijasz, najlepiej je usypiasz.
Pozwól ojcu, zostać ojcem!
To nie zawsze jest tak, że ojciec widząc pierwszy raz maluszka pada rażony ojcowską miłością. Ty miałaś 9 miesięcy, żeby poczuć więź z dzieckiem. Tata może to zrobić tylko po porodzie. Ale nie stanie się nic takiego, jeśli nie pozwolisz mu opiekować się dzieckiem. To jest tak samo jak z Waszą miłością – jeśli nie będziecie jej pielęgnować to ona przygaśnie, zmieni się w przyzwyczajenie albo obowiązek.
Korzyści z „nie bycia” ojcem
Nie będziesz dopuszczała ojca do dziecka to on z czasem zacznie dostrzegać tego korzyści. Nie musi przewijać dziecka. No bo kto lubi babrać się w kupie, zwłaszcza jak przybiera rożne kolory i konsystencje. Nie musi dziecka karmić, bo kto lubi biegać po kuchni z łyżką w ręku próbując ją wcisnąć dziecku do buzi, albo testować blw a potem sprzątać armagedon powstały podczas jedzenia.
Nie musi usypiać dziecka, bo w końcu lepiej odpocząć po pracy i posiedzieć w wygodnym fotelu oglądając telewizję, zamiast godzinę nosić dziecko, licząc że uśnie. I tak krok po kroku, jego rola zacznie się ograniczać tylko do niedzielnego spaceru, albo wyjścia z dzieckiem na plac zabaw.
Łatwiej być „bardzo zmęczonym” i łatwiej „przynosić pieniądze” do domu, niż wziąć odpowiedzialność za podział obowiązków domowych.
Płacz na forach dla mam
W końcu po tym etapie kiedy wszystko wiesz i potrafisz zrobić najlepiej, przejdziesz do etapu kompletnej frustracji tym, że ojciec TWOJEGO dziecka, kompletnie się nim nie zajmuje. Dlaczego? No… teraz już chyba wiesz dlaczego i wiesz, że jest to Twoja wina.
Oczywiście, nie mówimy tu o patologi kiedy ojciec w ogóle nie poczuwa się do niczego i woli popijać piwko, oglądając mecz. Nie! Mówimy o normalnym związku, normalnych relacjach i tym, że pozwoliłaś na to, żeby wszystko robić sama.
Dlaczego po latach nic nie robienia, nagle Twój mąż miałby sam z siebie zacząć COŚ robić? Przecież tak jest łatwiej i wygodniej. Sama go tego nauczyłaś to teraz cierp.
Tak rozpadają się związki, tak rozpadają się rodziny
Jednak Ty nie odpuszczasz, robisz wymówki, płaczesz z bezsilności, tłumaczysz mężowi że potrzebujesz pomocy, że dziecko go potrzebuje, że jak nie teraz to kiedy. Masz świętą rację. Pomoc i wsparcie Ci się należy jak psu buda. W końcu to dziecko nie zrobiło się samo i jest tak samo Twoje jak i ojca. Teraz to wiesz, szkoda tylko że dotarło to do Ciebie tak późno.
W końcu mąż, który do tej pory nic nie musiał robić pakuje swoje walizki, bo ta super kobieta, którą kochał do szaleństwa, stała się zrzędliwą jędzą, która ma jakieś niewyobrażalne wymagania. Tak często to się kończy.
Potem jest jeszcze gorzej
Mąż nie pomagał przy dziecku, ale jednak był. Teraz zniknął i cały dom spoczywa na Twoich barkach. Uff, całe szczęście że jesteś do tego przyzwyczajona. W końcu niewiele się zmieni.
Co możesz zrobić? Ano możesz w ramach zemsty utrudniać ojcu kontakty z dzieckiem. Nie chciał się nim zajmować, to teraz też nie będzie. Po co dziecko ma mieć więź z ojcem? Jeśli kiedykolwiek przeszła Ci taka myśl przez głowę, to szybko się jej pozbądź! Nie ojcu robisz krzywdę, tylko dzieciom.
Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz…
Droga mamo, tak – to jest wpis na Dzień Ojca. Ale żeby ten ojciec mógł stać się tatą przez duże T, to musisz mu na to pozwolić. Musisz przełamać w sobie barierę, że sobie nie poradzi, że nie przewinie tej za przeproszeniem zasranej pieluchy, że będzie chodził w różowej koszuli do pracy, jak do pralki wrzuci białe z czerwonym. Poradzi sobie. Uwierz w niego, dzięki temu Wasza rodzina będzie miała się lepiej, nawet jeśli do przewinięcia dziecka zużyje na raz całą paczkę chusteczek.