W moim domu jest dżungla. Jak to się stało, tego doprawdy nie wiem, gdyż kiedy wprowadzałam się do domu miałam jednego kwiatka. Jednego! I to tylko dlatego, że uratowałam go ze śmietnika, oburzona tym, że ktokolwiek mógł wyrzucić roślinę.
Nie mam pojęcia co to jest za kwiatek. Ma duże sercowate liście i ma tendencję do tego, żeby się piąć. Z tego jednego zrobiło się już pięć bo rośnie jak szalony.
Po przeprowadzce znalazłam w garażu pień, który po 8 latach jest wielką juką. Mam monsterę, bo teraz każdy ją ma i dużo innych dziwnych kwiatków. Powiedzmy że je ogarniam, bo trudno ich nie zauważyć, więc raz tygodniu je podlewam (a teraz kupiłam szklane kule samonawadniające). I żyją i mają się świetnie.
Sytuacja diametralnie się zmienia jeśli chodzi o ogród. Tam udaję że nie widzę trawy, ani krzaków. Wyznaję zasadę, że muszę mieć tam takie rośliny, które sobie poradzą beze mnie. No i sobie radzą z większym lub mniejszym skutkiem. W zeszłym roku odkryłam hortensje. Ależ one pięknie wyglądały na instagramie u innych. Może oni wiedzieli, że trzeba je regularnie podlewać… Ostatecznie przeżyły, ale zakwitły tylko dwa krzaki z pięciu i nie było to spektakularne kwitnienie.
Do zdjęć na instagram zupełnie się nie nadawało.
Kiedy odezwał się do mnie Mateusz z Zakwieceni.pl to mu powiedziałam, że wyjeżdżam na miesiąc, dwa i jeśli kwiatki same dadzą sobie radę, to chcę, a jak będę musiała je podlewać to nie chcę. A wiecie, chciałabym mieć ładny ganek w swoim żłobku, bo to jednak jest wizytówka firmy.
Obserwuj mnie na Instagramie /KLIKNIJ/
Dostałam przepiękne czerwone begonie w wielkich donicach z systemami nawadniającymi. Po czym wyjechałam najpierw w maju na 3 tygodnie, potem na wakacje, a potem na cały sierpień. Miałam tyle rzeczy do roboty, że kompletnie o moich begoniach zapomniałam. Po powrocie nie tylko żyły, ale były kila razy większe. Ogromne! A gałązki uginały się pod wpływem kwiatów.
Ten wpis miał powstać w … maju, ale w sumie to dobrze, że dopiero teraz znalazłam czas bo z czystym sumieniem mogę wam polecić skorzystanie z ich oferty. A polecam. I namawiam Mateusza, żeby na jesień zamienili sezonowe kwiaty na wrzosy. Jestem w stanie sobie wyobrazić te róże i fiolety w wielkich donicach.
Dołącz do naszej zamkniętej grupy dla fajnych kobiet /KLIKNIJ żeby dołączyć/
Gdybym sama miała organizować sobie kwiaty do ogrodu, to powiedzmy to sobie szczerze, nigdy bym ich nie miała. Ale jak ktoś może mi je przywieźć, a potem na zimę zabrać, to jest to idealna opcja dla mnie. Bo taki ze mnie jest właśnie plant killer level master. Do tej pory mam wyrzuty sumienia, że wykończyłam sukulenty. Dla odmiany je akurat podlewałam i tego nie przetrwały…
Jak zatem działa ta opcja Zakwieceni.pl dla leniwych?
Otóż, wchodzicie sobie na stronę Zakwieceni /KLIK/, sprawdzacie jakie kwiaty i doniczki wam się podobają. Ewentualnie robicie własne kompozycję, składacie zamówienie i przyjeżdżają do was kwiaty z donicach samonawadniających. Prawdę mówiąc, nie wiem czy ktoś je podlewał, (jeśli tak to dziękuję) czy czerpały wodę podczas deszczu, ale rosną obłędnie.
Gdybym miała balkon to skorzystałabym z udekorowania balkonu, ale jestem pokrzywdzona przez los i mam trzy ganki. No i ogród, ale ustaliliśmy że krzewy rok w rok walczą o przetrwanie, a trawa najchętniej poszłaby do sąsiada który ma system zraszania.
W sumie jestem ciekawa, kiedy Mateusz zabierze mi doniczki i czy dopiero wtedy jak spadnie śnieg, ale jest to idealna opcja dla mnie. Myślę że jeśli nie ma tego w ofercie Zakwieconych, to jest to też super opcja na plenerowe imprezy rodzinne. Coraz częściej urodziny, komunie i chrzciny robi się w ogrodach, je się na paletach i robi się super kąciki. Żywe kwiaty jako dekoracja, którą ktoś przywiezie i potem zabierze to super rozwiązanie. Albo dekoracja kościołów (możliwe że tutaj popłynęłam…).
Zamówienie skrojone na miarę
Teraz widzę, że moje lenistwo sprawiło że wystarczył Mateuszowi wywiad ze mną, który wypytał o moje doświadczenie z kwiatami (zerowe), stronę świata gdzie kwiaty miałyby stanąć, czy nasłonecznienie. Zapytał jaki chciałabym kolor i rodzaj doniczek (białe i samonawadniające, koniecznie!) i kolor kwiatów (najlepiej różowawo czerwone). A ja się zdałam na niego. Na stronie macie bardzo szczegółową ankietę, która sama dobierze wam idealną kwiatową propozycję. A w razie wątpliwości Mateusz służy radą i wsparciem.
Ja wiem, że są ludzie z zacięciem ogrodniczym, którzy uwielbiają grzebać w ziemi. Ja do nich zdecydowanie nie należę. Jeśli macie podobne podejście, to po co utrudniać sobie życie? Zakwieceni mieli super pomysł zakładając swoją firmę i odpowiadając na potrzeby ludzi, którzy chcieliby żeby było ładnie, ale żeby nie musieli przyłożyć do tego ręki. Popieram takie rozwiązania.
Dziewczyny, jeśli podoba sie Wam ten wpis to wrzućcie na swoją tablice i udostępnijcieKLIK/ Dziekuję <3